środa, 15 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 4

Obudziłam się przed dziewczynami, nie chciałam z nimi rozmawiać. Zraniły moje uczucia. Oczywiście bardziej zawiodłam się na Klarze, tej która zawsze była przy mnie. Szybko się ogarnęłam, ubrałam i uczesałam się w niedbałego koka. Wyszłam po cichu by mnie nie słyszały. Poszłam do najbliższego parku,
ponieważ nie wiedziałam jeszcze gdzie
 tu co jest. Szłam płacząc, nie wiedziałam
co się dzieje. Przyjaciółki mnie zawiodły,
jeszcze jak się nie dostanę to moje życie
legnie w gruzach. Myślałam nad powrotem do Polski, do rodziny, która mnie wspiera. Gdy nagle na kogoś wpadłam. Był to Matt, z jednej strony się ucieszyłam, natomiast z drugiej nie chciałam o tym rozmawiać, nie teraz.
-Hej Zuza, co tam u ciebie? Wczoraj uciekłaś bez pożegnania, smutno mi było. - powiedział śmiejąc się.
-Przepraszam cię, ale muszę iść. - powiedziałam przez łzy i ruszyłam przed siebie.
On tylko złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Miałam spuszczoną głową. Podniósł ją za brodę i spojrzał w moje zapłakane oczy.
-Zuza powiedz co się dzieje. Płakałaś. Powiedz przez kogo. - wytarł łzę spływającą mi po poliku.
-Nie chcę o tym rozmawiać, a tym bardziej nie na środku parku. - zasłoniłam twarz rękoma.
-Chodźmy do mnie do domu, mieszkam niedaleko.
Chciałam odpowiedzieć, że nie. Ale Matt sprawiał wrażenie chłopaka, któremu mogę wszystko powiedzieć. Jak mojemu dziadkowi mogłam.
-Okej, możemy iść. - uśmiechnęłam się do niego, co mnie bardzo zdziwiło. Nigdy się nie uśmiechałam gdy byłam smutna czy zła. Po kilku minutach doszliśmy do jego mieszkania. Było bardzo przestronne i ładnie udekorowane jak na mieszkanie chłopaka.
-Zrobię ci gorącą czekoladę z bitą śmietaną okej? - zapytał ze słodkim uśmiechem.
-Dobrze, masz bardzo ładne mieszkanie. - stwierdziłam przyglądając się jednemu zdjęciu. - To twoja dziewczyna?
-Nie, to moja siostra. - czekoladę postawił na stoliku i podszedł do mnie. -Powiedz dlaczego płakałaś w parku.
Ja tylko spojrzałam na niego i mocno przytuliłam. Od razu się odsunęłam.
-Przepraszam, ale to przez to, że nie mam kogoś z kim mogę o tym porozmawiać.
-Spokojnie, usiądź i powiedz co się stało. - uśmiechnął się.
Opowiedziałam mu całą sytuację, on nic nie mówił. Tylko mnie wysłuchał, potem rozmawiałam z nim do samego wieczora. Śmialiśmy się i gadaliśmy o dzieciństwie.
-Pogadałabym z Tobą dłużej, ale muszę już iść. Ale dzięki za radę, powinnam im wybaczyć, chciały dla mnie jak najlepiej, a co ja robię? Potrafię tylko odrzucać ludzi.
-Nie prawda Zuza, nie mów tak, to nie prawda. Mnie do siebie dopuściłaś. - uśmiechnął się.
-Prawda, to znaczy, że będziemy wspaniałymi przyjaciółmi. -odwzajemniłam uśmiechał, przytuliłam chłopaka i wróciłam do domu.
Kiedy wracałam do domu zastanawiałam się nad całą sprawą, stwierdziłam, że muszę z dziewczynami poważnie porozmawiać.

 ***kilka minut później***
Otworzyłam delikatnie drzwi, bo dziewczyny prawdopodobnie już spały. Tak Parisa została u nas na noc. Gdy weszłam do domu troszeczkę się zdziwiłam, przed moimi oczami stały dziewczyny.
-Matko Zuza, wiesz jak się martwiłam. Miałam już dzwonić na policję, że zaginęłaś. Twoi rodzice kazali mi się Tobą opiekować. - Klara mnie mocno przytuliła.
- Jesteś zła za sytuację w karaoke prawda? - zapytała Parisa.
- Tak właściwie chciałam was przeprosić. Jedyne co robię to odrzucanie ludzi, wy chciałyście mi pomóc, a ja się na was wypiełam. Na prawdę przepraszam.
-Wow co to za zmiana, masz jakiegoś anioła stróża? - Parisa.
-Można tak powiedzieć, ale znalazłam kogoś kto mnie świetnie rozumie.
Do późnej godziny nocnej gadałyśmy o Matcie i o wszystkim, objadałyśmy się lodami z bitą śmietaną. Cieszyłam się, że mam takie wspaniałe przyjaciółki, którym wszystko mogę powiedzieć. Mam jedynie nadzieję, że ten chłopak z karaoke nigdy więcej nie będzie mnie zaczepiał.

*** dwa tygodnie później***
Dzisiaj najbardziej ekscytujący i przerażający dzień w całym moim życiu. Mam dzisiaj przesłuchanie do szkoły, strasznie się boję, ale wiem, że Matt będzie ze mną. On mnie tak wspiera, cieszę się że spotkałam go tamtego dnia w parku. Przyjechaliśmy do szkoły, byłam taka zestresowana, że zapomnę tekst albo kroki. Wszystko w głowie mi się mieszało.
-Matt. - spojrzałam mu w oczy.
-Co się dzieje Zuza? - zapytał przerażony.
-Chyba nie jestem gotowa, wszystko mi się miesza. - patrzyłam na niego z lękiem.
-Jeżeli coś ci się pomyli spójrz na mnie i głęboko odetchnij, wtedy wszystko będzie dobrze, okej? Będę przy Tobie cały czas. - uśmiechnął się.
-Okej od razu mi lepiej. - przytuliłam go mocno.
Czekałam tam chyba z wieki, mogłabym okrążyć wszechświat z 2 razy. Żartuje oczywiście. Myśli krążyły mi po głowie jak jakieś statki na morzu.
-  Numer 458 proszony do sali. - pukałam rękami w nogi, kiedy poczułam szturchnięcie Matta.
-Co się stało? - zapytałam.
-Teraz ty księżniczko. - ja tylko sztywno się uśmiechnęłam i weszłam do sali.
Usłyszałam słowa Dzień dobry, Zuzanna prawda? Kiwnęłam tylko głową, nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Nie jesteś z Wielkiej Brytanii prawda?
-Niee, jestem z Polski. - uśmiechnęłam się.
-Okej czekamy na Twój występ i powodzenia.- odpowiedziałam tylko dziękuję i wtedy na scenę weszli moi tancerze wraz z Mattem. I zaczęła się muzyka.
Śpiewałam Little Mix "Move", według mnie było niesamowicie. Kiedy skończyłam, dyrektor powiedział, że mam wielki talent i na pewno się odezwą, ale muszę poczekać kilka dni na wyniki.
Byłam taka podjarana, że wszystko wyszło super, od razu przytuliłam Matta.
-Dziękuję ci za wszystko, jesteś najlepszym przyjacielem ever. - pocałowałam go w policzek. 

 *** kilka dni później***
Po kilku dniach zrobiłyśmy niezłą imprezę, bo obie z Parisą dostałyśmy się do szkoły, To był najszczęśliwszy dzień w naszym życiu. Wszyscy się nieźle bawili i na Matta dużo dziewczyn poleciało, bo moje przesłuchanie znalazło się w internecie. Byłam szczęśliwa, bo może znajdzie idealną dziewczynę dla siebie.

piątek, 22 listopada 2013

ROZDZIAŁ 3

Już miałam wychodzić z domu, kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam dziewczyny.
-Co wy tu robicie? Miałyście być w centrum! Nie jestem dzieckiem żeby za mną chodzić!- krzyczałam na nie zdenerwowana.
-Przepraszamy. - odpowiedziały razem, już chciałam im coś powiedzieć, ale Parisa mi się wtrąciła.
-Zuza zmieniłyśmy plany. Dzisiaj pójdziemy na karaoke, co ty na to?- poruszyła dziwnie brwiami.
-Nie mam ochoty na prawdę. - odpowiedziałam i z powrotem weszłam do domu.
-Jest ci smutno z powodu rodziny, no i dziadka. Pójdziemy zabawimy się, zapomnisz o smutku. - Klara dokończyła sentencje Parisy. Co one się tak uwzięły na to karaoke.
-Prosimy, prosimy, prosimy. - męczyły mnie tak przez dłuższy czas.
-OKEJ! - krzyknęłam - Bo mi nigdy spokoju nie dacie. Możemy iść? - zapytałam.
-No co ty, tak chcesz iść? Na karaoke? Ubierz spódniczkę. - powiedziała Parisa, a co ja tam idę na randkę czy coś.
-Ach no tak, mogę spotkać miłość mojego życia, co nie? - w tym momencie dziewczyny spojrzały się na siebie i zaśmiały. - Co was tak śmieszy?
-Ta twoja miłość życia. - śmiały się dalej. 
-Okej idę się przebrać, niedługo zejdę. - weszłam po schodach na górę do mojego pokoju, w tym momencie przypomniałam sobie o liście od tajemniczego chłopaka Parisy. Postanowiłam go przeczytać.

                                         LIST OD TAJEMNICZEGO CHŁOPAKA
Cześć :) Nie wiem jak masz na imię więc w sumie nie wiedziałem jak zaadresować ten list.
Podoba się pokój? Mam nadzieję, że odpowiesz mi na to pytanie już niedługo. Więc powstał on tak, że miałem na prawdę bardzo dziwny sen. Była w nim śliczna brunetka, w takim właśnie pokoju. Pomyślałem sobie, że to może jakiś znak, że mam taki pokój ci urządzić. Parisa opowiadała o tobie, ale żadnych takich szczegółowych rzeczy, niestety. Z tego co ona mi o tobie mówi, jesteś bardzo interesującą osobą i bardzo przyjemnie będzie mi cię poznać. Słyszałem, że śpiewasz i wybierasz się do tej samej szkoły co Parisa. To bardzo dobra szkoła, na prawdę. Znam wielu sławnych ludzi, którzy ją skończyli. Parisa wspominała mi coś o tym, że chcesz nauczyć się grać na gitarze, stąd ten prezent. Nie jestem pewien czy masz gitarę czy też nie. Nie wiem czy tobie mówiła, ale mnie prosiła żebym cię nauczył. Nie będziesz musiała płacić za lekcje, a lepiej się poznamy. Z czego Parisa będzie bardzo zadowolona. Więc nie wiem co jeszcze mogę napisać w liście do osoby, której praktycznie nie znam. Bardzo chcę cię poznać i nie mogę się doczekać spotkania. Do zobaczenia. G.
***
A jednak na G, wiedziałam, Chce mnie uczyć grać na gitarze, to miłe z jego strony. Teraz będzie mnie zastanawiało kto to i kiedy go poznam. Parisa jest za bardzo tajemnicza.
Kiedy przeczytałam ten list zrobiło mi się cieplej na sercu i nawet chciało mi się iść na to karaoke.
Wyjęłam ubrania z szafy i założyłam je. Włosy związałam w kitkę, a do samochodu wzięłam skórę, jakby z powrotem było zimno. Poprawiłam makijaż i zeszłam na dół do dziewczyn.
-Wow dziewczyno, ale się odpicowałaś. -powiedziała Parisa.
-Poprawił mi się humor. - uśmiechnęłam się do nich.
-Czytałaś ten list, prawda? - zapytała się Klara strasznie zaciekawiona.
-Może tak, a może nie. - odpowiedziałam.
-To znaczy tak, znam cię od dziecka. - odpowiedziała stwierdzając Klara.
-Co takiego napisał, że poprawił ci humor? - zapytała Parisa troszeczkę zdenerwowana.
-Oj Parisa, nic takiego. Bzdety o pokoju i takie tak. O tym, że ma mnie podobno uczyć grać na gitarze. - uśmiechnęłam się.
-Ach no tak, zapomniałam ci o tym powiedzieć, jednak on myśli czasem. - zaczęłyśmy się wszystkie śmiać. - A właśnie dzisiaj na karaoke przyjdą moi znajomi co są tancerzami, mogą ci pomóc na audycjach. - powiedziała do mnie i od razu przestałam się śmiać.
-Tyle dla mnie robisz, jestem ci na prawdę bardzo wdzięczna. - przytuliłam ją tak mocno, że ledwo mogła oddychać.
-Przestań to nic takiego. Zobaczą jak śpiewasz. - ja tylko się uśmiechnęłam.
Wyszłyśmy z domu, usiadłam sobie wygodnie w samochodzie, którym kierowała Parisa, a obok niej siedziała Klara. Po jakiś 20 minut dojechałyśmy do tego całego klubu. Weszłyśmy do niego, było tam strasznie dużo ludzi. Parisa zauważyła swoich znajomych, więc przysiadłyśmy się do nich. Był tam bardzo interesujący chłopak, blondyn o niebieskich oczach.
Kiedy tylko Parisa nas sobie przedstawiła, rozmawiałam praktycznie tylko z nim. Ciekawy chłopak nie powiem, ale chyba kompletnie mną nie zainteresowany.
-Więc mamy z tobą tańczyć na przesłuchaniu, tak? - zapytał Matt.
Miał takie fajne imię, cały był fajny.
-yhm tak, bo wiecie chcę zaśpiewac piosenkę Little Mix "Move", no i jak będę sama na scenie tańczyć nie będzie to wyglądać. Dlatego jesteście mi bardzo potrzebni. - kiedy skończyłam mówić Matt się do mnie uśmiechnął, co było bardzo miłe.
-A TERAZ PRZED WAMI WYSTĄPI ZUZA!! - usłyszałam głos Dj i się bardzo zdziwiłam, przecież się nie zgłaszałam. Dziewczyny też nie, bo nie odchodziły od stołu.
-Ale ja nie chcę. - odpowiedziałam. W tym momencie usłyszałam pewną osobę o imieniu Jake.
-ZUZA, ZUZA - a za nim wszyscy ludzie na sali. Spojrzałam na Matt'a, a ten tylko kiwnął głową żebym poszła.
-Okej zaśpiewam, ale sama wybiorę piosenkę. - uśmiechnęłam się szyderczo do Jake'a.
-Więc, przed wami Zuza. - wszyscy klaszczą bravo.
Zaczęła się piosenka, którą wybrałam, więc zaczęłam śpiewać. Całą piosenkę dedykowałam Jake'owi oprócz ostatnich linijek, których nie zaśpiewałam. Ponieważ Jake mnie nie znał, nie wiedział jaka jestem, a chciał mnie ze względu na wygląd. W sumie nie dałam mu szansy, żeby mnie poznał. I dobrze bo to straszny gbur. Zeszłam ze sceny, a przede mną stał Jake.
-Świetnie śpiewasz! Dobry miałem pomysł, żeby cię tu zaprosić. - uśmiechnął się.
-Jak to zaprosić, przyszłam tu z przyjaciółkami. - zrobiłam dziwną minę, ponieważ nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Ach więc koleżanki ci nie powiedziały.
-Ale czego, mów Jake. - powiedziałam to już mega wkurzona, tylko nie wiedziałam na kogo jestem zdenerwowana.
-Że je spotkałem, powiedziały jak masz na imię, i że spróbują cię namówić na karaoke.
Nie wierzyłam w to co on mówił, wymyślił to sobie, na pewno. Usłyszał moje imię gdzieś przez przypadek. To przypadek, że to ten sam klub. To nie jest prawda. Kogo ja próbuję oszukać. Okłamały mnie obie. Jak mogły zrobić mi coś takiego.
-Teraz możesz się ze mną umówić. - uśmiechnął się zawadiacko.  
-Nie ma mowy, muszę stąd wyjść jak najszybciej. - nie pożegnałam się ani z dziewczynami, ani z Matt'em. Wyjaśnię mu jeżeli przyjdzie na próbę. Musiałam stamtąd wyjść. Postanowiłam pójść na cmentarz do dziadka, tylko on jedyny mnie rozumiał. Nigdy nie znajdę drugiej tak samo wrażliwej i czułej osoby jaką był on. Odziedziczyłam po nim te cechy. Łatwo było mnie zranić, a ja ranić kogoś nienawidziłam. Kilka godzin spędziłam na cmentarzu, była godzina ok. 19 więc postanowiłam pójść na kawę do kawiarni niedaleko. Posiedziałam tam chwilę, następnie wróciłam do domu i poszłam spać. Byłam za bardzo zmęczona tym dzisiejszym dniem. Miałam wszystkiego dość.

wtorek, 19 listopada 2013

ROZDZIAŁ 2

Poszłam wziąć szybki prysznic, a potem wypad na miasto z moimi najukochańszymi przyjaciółkami. Dają mi tyle szczęścia, nawet o tym nie wiedząc. Nie wyobrażam sobie życia bez tych wariatek.
Oczywiście kiedy brałam prysznic śpiewałam sobie piosenkę Lawson-Juliet. Bardzo ją lubiłam. Nagle usłyszałam jak dziewczyny zakradają mi się do pokoju.
-Dziewczyny wiecie, że was słyszę? - głośno krzyknęłam.
-Tak, ślicznie śpiewasz Zuza. - zaśmiała się Klara.
-Jeżeli chcecie przeczytać ten list, to go nie znajdziecie. - tym razem to ja się zaśmiałam (tak złowieszczo).
-Oj no weź! Dlaczego taka jesteś? - zapytała Parisa.
-Parisa jeżeli to będzie coś ważnego to na pewno ci go pokażę, okay?
Ona tylko odparła okej i wyszły z mojego pokoju. Ja natomiast zastanawiałam się, czy wgl przeczytać ten list. Po co ktoś kto mnie nie zna, miałby do mnie pisać? To pytanie siedziało mi głęboko w głowie i cały czas ją zastanawiało.
W końcu wyszłam spod prysznica, szybko wysuszyłam włosy oraz się ubrałam. Chciałam przeczytać ten głupi list, ale po co? Co w nim jest mnie nie interesowało. Schowałam go tam, gdzie dziewczyny nie będą szukały i zeszłam na dół. Moje kochane przyjaciółki już na mnie czekały.
-Ale ty się ruszasz! Normalnie jak żółw. - głośno zaśmiała się Parisa.
-Ej, ej bez przesady. To było bardzo szybko, jak na mnie. - zrobiłam dziwną minę, która od razu przeszła w śmiech. To Klara, która właśnie spadła z kanapy, tak poprawiła mi humor. Ta dziewczyna to ma pecha.
-Dobra chodźmy, bo nam galerie zamkną. - stwierdziła Parisa wstając z kanapy i ruszając w stronę drzwi. Stwierdziłyśmy, że zrobimy sobie spacer, bo do najbliższej galerii było jakieś 20 minut drogi.
Nagle przypomniało mi się, że zostawiłam portfel na łóżku.
-Dziewczyny muszę się wrócić. Zapomniałam portfela z domu.- zatrzymałam się, by jeszcze raz sprawdzić torbę. Nie było go.
-Pójdziemy z tobą. - odpowiedziały chórem.
-Nie trzeba. Robię wam tylko problemy, przejdę się i zaraz przyjdę. Jak coś to będę dzwonić okej? - uśmiechnęłam się chociaż wcale nie chciałam. Było mi smutno. W czasie do domu cały czas myślałam o rodzinie, o rodzicach, siostrze, siostrzeńcu. No i dziadku. Kiedy zmarł, nie mogłam się z tym pogodzić. Jedynym oparciem była mi tylko muzyka. 
Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam, że wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-Nic się nie stało. - usłyszałam męski głos.
-Co? - zapytałam zdziwiona.
-Wpadłaś na mnie, ale spoko. Widzę, że masz jakieś problemy. - zaśmiał się chłopak.
-Nie mam żadnych problemów koleś, po prostu się zamyślił. Tobie się to nigdy nie zdarzyło? - ale mnie wkurzył, mega.
-Okej spoko, wybaczam. - uśmiechnął się. Nie wiem dlaczego, ale ten uśmiech podniósł mnie na duchu? Co ja wygaduje, ten chłopak jest wredny. Co on wgl sobie myśli?
-Wybaczasz? Ale ja cię nie przeprosiłam. Jeżeli jesteś takim palantem, nawet nie zamierzam tego zrobić. - przesunęłam się w bok i ruszyłam prosto przed siebie. Usłyszałam tylko czyjeś kroki.
-Daj mi spokój, po co za mną idziesz? - zapytałam wkurzona.
-Śliczna z ciebie dziewczyna, wiesz pewnie tego nie wiesz, ale jesteśmy sobie przeznaczeni. - szedł tyłem żeby mnie widzieć.
-Przeznaczeni mówisz? - w tym momencie uderzył w słup stojący na drodze. - Przeznaczony to tobie jest chyba ten słup.  - zaśmiałam się i szłam dalej.
- Okej rozumiem, jestem Jake, a ty jak masz na imię, bo nie będę mógł spać po nocach.- uśmiechnął się jakby miał jakiś plan.
-Nie twój interes. Fajnie było na ciebie wpaść. - odpowiedziałam z sarkazmem i poszłam szybko do domu.

*** oczami Klary ***
Nie posłuchałyśmy się Zuzy, nie wyglądała za dobrze. Wiem, co przeżywała kiedy jej dziadek zmarł, a teraz rozstała się z rodziną. Poszłyśmy za nią do domu. Postanowiłyśmy, ze odpuścimy te zakupy dzisiaj i pomożemy trochę Zuzie. Kiedy wychodziłyśmy zza rogu, zauważyłyśmy jak Zuza gada z mega przystojnym chłopakiem.
Ale była mega wkurzona, aż wreszcie on uderzył się w słup, upadł, a ona odeszła. To do nie niepodobne, żeby komuś nie pomogła. Musiał ją bardzo zdenerwować.
-Parisa, znasz tego gościa? - zapytałam.
-Nie, nie mam pojęcia kto to, ale możemy zapytać. - na twarzy Parisy zagościł uśmiech i zaciekawienie.
Po chwili stałyśmy obok chłopaka.
-Cześć jak masz na imię? - powiedziałyśmy jednocześnie. Ten tylko na nas spojrzał i chciał już odejść.
-O co ci chodziło z nasza przyjaciółką? - zapytała Parisa wprost.
-Parisa?! - spojrzałam na nią krzywo.
-Co? Chcesz się dowiedzieć czy nie? - ja tylko kiwnęłam do niej głową na fakt, że bardzo chcę.
-To wasza przyjaciółka, jak ma na imię? - zapytał zaciekawiony chłopak.
-Zuza, co ty jej powiedziałeś? - zapytałam teraz ja, ponieważ ciekawość zżerała mnie od środka.
-Nie ważne, mam tu taką ulotkę. To karaoke, powiedzcie jej, żeby wpadła. - uśmiechnął się do nas.
-Myślisz, że będzie chciała przyjść, była chyba ostro wkurzona. - stwierdziła Parisa. Na co ja kiwnęłam głową.
-Nie mówcie jej, że tam będę. - uśmiechnął się złowieszczo.
-To nasza przyjaciółka co ty sobie myślisz?! - krzyknęłam w jego stronę.
-A jeżeli ona na prawdę jest mi przeznaczona, chcesz, żeby jej się nie ułożyło w życiu.- powiedział to kierując słowa w moim kierunku.
-Okey przekażemy jej ulotkę, ale nie jestem pewna czy się zgodzi.- Parisa uśmiechnęła się i odparła. -Musimy już iść, pa. - odpowiedziałam chłodno.
Kiedy stałyśmy przed domem.
-Parisa przecież wiesz, że się wkurzy, że robimy takie coś za jej plecami. - zdenerwowałam się troszeczkę.
-Ja i tak chciałam was wziąć na karaoke. Możemy się zabawić, a ona zapomni o smutku. To jej dobrze zrobi. Uwierz mi. - szturchnęła mnie w ramię.
-Może i masz rację. - przytuliłam się do przyjaciółki.


niedziela, 17 listopada 2013

ROZDZIAŁ 1

Pojechałyśmy z Klarą na lotnisko, z którego mieliśmy polecieć do Londynu.Oczywiście najpierw musiałam się przebrać. Strasznie było mi smutno, że opuszczam rodzinę, całą drogę płakałam. Lecz za jednym nie będę tęsknić na pewno, za nudą.-Kochanie wszystko się ułoży, masz talent. Na pewno się dostaniesz. - przytuliła mnie przyjaciółka. - Zaczniesz życie na nowo, możesz być prawdziwą sobą.
-O tak, nowe życie, nowa ja. Wszystko będzie nowe. - mówiłam mając łzy w oczach.
-Zuza nie wszystko, masz mnie. Będzie tam Parisa. - o matko całkiem zapomniałam o Parisie, miałam dać jej znać kiedy wylecimy.
-Muszę do niej napisać, kompletnie zapomniałam.-
 Parisa to moja przyjaciółka, ma 19 lat i idzie do tej samej szkoły co ja. Fantastycznie śpiewa. Poznałam ją przywożąc tu papiery do szkoły. Dawno jej nie widziałam i już się stęskniłam.
Postanowiłam napisać do niej wiadomość "Hej Parisa, dzisiaj wylatujemy, niedługo będziemy w Londynie. Buziaki". Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. "Oh to dzisiaj, nie mogę się doczekać. Jak będziecie bliżej zadzwoń do mnie. xo". Parisa jest wyluzowaną dziewczyną, za to ją kocham. Natomiast Klara to jej przeciwieństwo. Ona wybiera się na jakieś studia z projektowania ciuchów czy czegoś. Strasznie się modą interesuje, ale to dobrze, bo mam od kogo pożyczać ubrania. Nasz samolot już wyleciał, więc postanowiłam pogadać z Klarą.
-Klara, jak myślisz jaki utwór wybrać na audycje?- uśmiechnęłam się szeroko.
-Hmm no nie wiem, świetnie śpiewasz i tańczysz. Więc może coś pod tym względem?
-Widziałaś teledysk do utworu Little Mix "Move"? Może to?
-Świetny pomysł Zuza, tylko trzeba załatwić tancerzy dla ciebie.
Zrobiło się nagle mi zimno więc założyłam moją bluzę.
-Pogadam z Parisą na ten temat, na pewno kogoś zna. A ona miała dawać mi lekcje gry na gitarze.
-Poważnie? Śpiewasz, tańczysz, na perkusje chodziłaś do szkoły muzycznej jak byłaś młodsza
 i chcesz jeszcze grać na gitarze? - spojrzała na mnie z dziwną miną.
-No co, zawsze chciałam umieć grać na gitarze, a teraz mam szanse się nauczyć.
Klara tylko się uśmiechnęła, a że zostało sporo czasu do lądowania postanowiłam posłuchać muzyki. Tak się zasłuchałam, że nawet nie zauważyłam kiedy kazano wyłączyć wszystkie urządzenia elektryczne, ponieważ lądujemy. Nie mogłam w to uwierzyć, jesteśmy w Londynie. Na lotnisko przyjechała po nas Parisa swoim własnym samochodem. Nasz dom był na obrzeżach Londynu, zupełnie jak w takim małym miasteczku. Kiedy tylko byłyśmy na lotnisku nie mogłam doczekać się, aż zobaczę. Wzięłam swoje walizki, kiedy się odwróciłam zauważyłam Parise.
Od razu rzuciłam walizki i podbiegłam do niej.
- O matko, ale się za Tobą stęskniłam. -mocno przytuliłam przyjaciółkę.
Za chwilę przyszła Klara, która również mocno przytuliła Parise.
- A ja za wami dziewczyny. Teraz będziemy się widywały codziennie. Jestem zadowolona.
-To co jedziemy do domu? - zapytała Klara.
-Tak, weźcie swoje torby i ruszamy.
W czasie całej podróży ciągle gadałyśmy o wszystkim i niczym, aż zapomniałam jak to jest. Po kilkudziesięciu minutach dojechałyśmy do mojego i Klary nowego domu. Weszłyśmy do środka, zostawiłyśmy walizki w korytarzu. Parisa urządziła go na nasz przyjazd z pomocą chłopaka i jego kolegi. Miałyśmy ich poznać, ale niestety gdzieś musieli jechać. Była bardzo tajemnicza co do tego całego chłopaka. Pierwsze co zauważyłyśmy z Klarą to cudowny salon, był biały dokładnie taki jaki sobie wyobrażałam. Coś co bardzo chciałam zobaczyć to kuchnia, bo uwielbiam gotować, z niego przejście na dwór. Podwórko idealne, stoliczek z krzesłami na jakieś wspólne wieczory, wspaniały widok + dodatkowo stworzyła miejsce dla mnie. 
Uwielbiam spędzać czas na dworze, dlatego zrobiła dla mnie hamaczek, żebym mogła czytać tam książki, słuchać muzyki. Kiedy to zobaczyłam rzuciłam się na Parisę.
-Ty to wszystko zaplanowałaś, jak mam ci dziękować? - ucałowałam ją.
-To akurat zrobił mój chłopak, opowiadał mu o Tobie. I tak jakoś wpadł na pomysł by takie coś zrobić.- uśmiechnęła się.
-Kim jest ten twój chłopak, chodzisz z nim już mega sporo czasu. Jesteś moją przyjaciółką powinnam wiedzieć takie rzeczy. - spojrzałam na nią krzywo.
-Spokojnie poznacie go obie, ale jeszcze nie teraz, to niespodzianka.- zachichotała przeraźliwie. -Musicie jeszcze zobaczyć toaletę dla gości.
-Toaleta dla gości, a dla nas to gdzie? - zapytała ze zdziwieniem Klara.
-No to oczywiste głuptasie, że w waszym pokojach. Chodźcie to zobaczycie.
-Nasze pokoje też udekorowałaś? - zapytałam zdziwiona, bo chciałam sama go urządzić.
-Nie dekorowałam pokój Klary, twój dekorował ktoś inny Zuza. Mam nadzieję, że ci się spodoba, bo G... mój chłopak go urządzał.
-Czyli jego imię zaczyna się na G, hmm. Dlaczego on robi wszystko dla mnie?
-Nie wiem, może uważa, że jesteś ciekawą osobą. Dużo mu o was opowiadałam, o Tobie Zuza strasznie prawie całe Twoje życie. Ale nie wie i tak jak wyglądacie. Jesteście taką samą niespodzianką dla niego, jak on dla was. - zaśmiała się. - Chodźcie do tej toalety.
Obok salonu znajdowały się drzwi, a w środku wspaniała toaleta, był prysznic, więc wspaniale, idealna toaleta dla gości.
Wchodziłyśmy po czarnych schodach, które świetnie pasowały do białego koloru na ścianach.
Nie mogłam doczekać się, aż zobaczę mój pokój. Ale na początku poszłyśmy do pokoju Klary. Ten pokój był wspaniały, a łazienka jeszcze lepsza. Miała także balkon, nie za duży, a w sam raz dla Klary na wyjście na papierosa. Na sam koniec został mój pokój, kiedy już prawie otwierałam drzwi, usłyszałam jak Parisa coś mówi.
-Nie mogę doczekać sie twojego pokoju.
-To ty go nie widziałaś? - moje zdziwienie było ogromne, jak mogła go nie widzieć.
-Nom tak, bo on go skończył dopiero wczoraj dokładnie przed wyjazdem, mówił, że to niespodzianka czy coś, to nie wchodziłam. No otwórz wreszcie.
Bałam się co tam zobaczę, cały pokój w różu i z pluszakami, kiedy otworzyłam drzwi prawie co zemdlałam. Wyglądał dokładnie tak jak chciałam, jakby ten chłopak czytał mi w myślach. Łóżko, które równocześnie może zastępować kanapę beż składania łóżka, miejsce na zdjęcia z przyjaciółkami, rodziny. 
-Wow, no to nieźle się postarał. - powiedziała Parisa.
-Zrobił to tak, jakby był mną. Chciałam wszystko dokładnie tak samo. 
-Dziwne, jakby ci czytał w myślach. - stwierdziła Klara.
-Może macie podobne osobowości. - powiedziała Parisa wchodząc do łazienki. - WOW!
Weszłam i zauważyłam prysznic, wannę, na prawdę ten chłopak wiedział co lubię. Gdybym chciała wziąć prysznic nie musiałabym schodzić na dół jak Klara. Właśnie gdzie się podziała Klara.
-Dziewczyny musicie to zobaczyć! - krzyknęła dziewczyna z balkonu. 
-Co się stało, że tak krzyczy.... O MATKO! - zakryłam ręką moje usta, prawie zaczęłam płakać. 
-Nigdy nie widziałam czegoś tak pięknego, te kwiaty i ... gitara?- zapytałam Parise.
-No tak, to miał być prezent dla ciebie, chciałaś się nauczyć, a on może cię pouczyć jeśli chcesz.
- Tyle dla mnie zrobiłaś, że ja nie wiem co powiedzieć. - usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać.
Parisa usiadła koło mnie. - Wiem jak ci ciężko teraz po śmierci dziadka, jest pochowany tutaj w Londynie prawda?- zapytała.
-Chciałam być bliżej niego, dlatego złożyłam papiery do szkoły. Wiesz, to było sporo czasu temu, ale nadal tęsknię. Był moim przyjacielem. - wytarłam łzy lecące z moich polików.
-Czas iść na zakupy, co wy na to? - powiedziała z radością Klara.
-Pewnie chętnie kupię coś nowego. - uśmiechnęłam się.
-Zuza na czym ty siedzisz? - spojrzała na mnie Parisa.
-Na kanapie Parisa, a na czym innym. - zaczęłam się z niej śmiać.
- Nie, nie, chodzi mi o tą kartkę, co to jest? - zrobiła duże oczy. 
-To list, od twojego chłopaka do mnie. Dziwne. 
-Przeczytaj, co tam pisze?- zapytały zaciekawione dziewczyny.
-Pisze, żebym przeczytała go sama, bez nikogo. A jak idziemy na miasto to muszę się przebrać, tak przecież nie pójdę.
-Nom okej, weź prysznic i rusz się. - powiedziała Parisa.

niedziela, 3 listopada 2013

PROLOG

Spałam sobie słodko, kiedy poczułam, że ktoś skacze po moim łóżku. Co jest? Otworzyłam oczy, a przed nimi objawił mi się mój siostrzeniec Antek, który ma 3 lata.
-Cesc Zuza, tesknilem za toba baldzo mocnio. - powiedział maluch i od razu mnie mocno przytulił.
-Antoś przyjechałeś z Leną? - zapytałam. Gdy nagle do pokoju weszła moja starsza o 6 lat siostra. Dokładnie ma 24, młoda mama.
-Cieszę się, że cię widzę.- powiedziała i przytuliła mnie mocno do siebie. Nie widziałam jej spory kawałek czasu. Mieszka w innym mieście daleko ode mnie i tylko czasem nas odwiedza.
-Nie ma to jak wysłać malucha, żeby mnie obudził, co nie? - zrobiłam krzywą minę.
-Inaczej byś nie wstała. -zaczęła się śmiać Lena. Zawsze byłam śpiochem co na to poradzę. Lubię spać i tyle. Do pokoju wszedł również mąż mojej siostry Łukasz, który był mega przystojny. Od zawsze mi się podobał. No ale cóż to mój szwagier, no i wolę młodszych niż on.
-Przyjechaliście wszyscy na moje zakończenie roku? - zapytałam zdziwiona.
-Nom czerwony pasek, przewodnicząca szkoły, jak można by było to ominąć. Niedługo wyjedziesz do Londynu i tyle cię widzieliśmy. - odparła Lena.
-Oh będziesz za mną tęsknić? Jak słodko. Ale nie jest pewne czy się dostanę do szkoły, muszę przejść jeszcze przesłuchanie i wgl. - zakryłam się kołdrą. W tym momencie odezwał się Łukasz.
- Jesteś świetna i na pewno się dostaniesz Zuza. Nie paplaj tyle tylko się ubierz i jedziemy.
Wow Łukasz takie rzeczy mi mówi, normalnie koniec świata. Nigdy mnie nie lubił. Myślał, że się do niego dobieram czy coś. Ma rację, jeżeli teraz nie zacznę się szykować to nie zdążę na zakończenie.
-Dobra wyjdźcie mi z pokoju, z wami w środku się nie przebiorę.
-A ja tes muse? - zapytał Antoś robiąc kocie oczka.
-Nie ty możesz zostać jeśli chcesz. - odpowiedziałam do malucha. Po czym wygoniłam moją siostrę z mężem. Wybrałam sobie sukienkę już wczorajszego dnia, więc tylko ją założyłam po czym zrobiłam lekkie fale i się pomalowałam. Na dół zeszłam z Antkiem na rękach. Kiedy postawiłam go na ziemię, mojej rodzinie szczęki poopadały.
-Coś się stało, źle wyglądam czy co? - zapytałam oglądając się w lustrze.
-Moja druga córka dorosła. Nie mogę w to uwierzyć. - mam prawie się rozpłakała.
-Wyglądasz zjawiskowo. -dodał tata po czym mnie pocałował w policzek.
Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na zakończenie. Dobrze, że zrobiłam już prawo jazdy, bo rodzice nie mają. Po zakończeniu miałam spotkać się z przyjaciółką, z którą miałam lecieć do Londynu. Tak też robiłam. Po zakończeniu wszyscy mi gratulowali dostania się do szkoły, a ja przecież jeszcze się nie dostałam, ale oni tego nie rozumieją. Muszę przejść te audycje. Dlatego jadę wcześniej by znaleźć tancerzy oraz przygotować się.
Moja przyjaciółka Klara przyszła najszybciej jak się dało po zakończeniu. Jest ode mnie starsza o rok, czyli ma 19 lat. Wiem, wiem skończyłam liceum mając 18 lat. Rodzice posłali mnie wcześniej do szkoły, byłam takim mądrym dzieckiem. 
-Hej Zuza, twoje przemówienie było genialne. - od progu komplementowała mnie przyjaciółka.- Jesteś już spakowana słońce?
-Jasne, tylko jeszcze drobiazgi i będziemy mogły lecieć. - zrobiło mi się smutno.
-Co ci jest? - zapytała z troską Klara
-Smutno mi stąd wyjeżdzać, tyle się tu działo. - zrobiłam smutną minkę.
-Tam będzie działo się o wiele więcej. ZACZYNAMY NOWE ŻYCIE! -wykrzyczała Klara, a mi od razu zrobiło się lepiej. Choć zostawiałam rodzinę, wiedziałam, że robię coś dla siebie.
Godzinę później, byłam całkowicie spakowana, niedługo miałyśmy samolot, więc musiałyśmy się zbierać. Wszystkich mocno uściskałam, najmocniej Antosia, będę bardzo za nim tęsknić.
-Lena odwiedź mnie w Londynie, razem z Antkiem, proszę. 
-Na pewno wpadniemy, obiecuję ci to. - ucałowała mnie. 
Razem z Klarą wyruszyłyśmy w naszą podróż.